Czwarty etap Poland Bike maraton odbył się w Radzyminie. Pogoda dopisała! Było cieplutko słonecznie i nawet nie tak bardzo wietrznie jak poprzednio. Szybkość trasy jednak dała dzisiaj o sobie znać wielu zawodnikom w tym i mnie. Miło było popatrzeć jak ,,mistrzowie jazdy na kole'' i ,,mistrzowie prostej'' nie mają sił jechać i padali jak muchy. Tempo już od samego startu było zabójcze 40-45km/h. O mały włos jakiś baran z TRW nie wywalił mnie jadącego w czubie. Cóż było by całkiem ciekawie bo z 20 osób to leżało by spokojnie. Brawo dla tego pana! Ale jadąc dalej i schodząc ze zmiany czołówka popisała się :) zamiast skręcić w prawo pojechali prosto skracając nieco trasę i robiąc przy tym zamieszanie, przez które wylądowałem na samym końcu 2 sektora. No ale nic jedziemy dalej. Wpadamy w szutry lasy, mijamy rozjazd na 6km mini/max i zaczynamy zabawę.
*zdjęć jeszcze nie ma więc tutaj tymczasowa fotka z Nowego Dworu Mazowieckiego niemniej jednak podobna piaskownica była tutaj :)
Sukcesywnie mijałem zawodnika po zawodniku, zapodałem szaleńcze tępo przez które nie byłem w stanie zjeść batona którego ze sobą wziąłem, prowadziłem niewielkie grupki które nie wytrzymywały mojego tępa i tak aż do 30 km gdzie jadąc w grupie 8 osób które całkiem dobrze trzymały mi się na kole postanowiłem ostatecznie zaatakować i prawie się udało. na 35km do mojego koła doczepił się mistrz jazdy na kole z TRW (tak znowu). Do 43km jechałem z przodu holując go i co chwila mijając jakieś niedobitki które bezskutecznie próbowały dotrzymać mi koła. Na 43km doszła mnie dwójka zawodników którzy zapodali tępo którego niestety nie dałem rady wytrzymać. Cóż we 2 łatwiej uciekać ale jechałem swoje nie zbyt się nimi przejąłem zapracowali na to co jadą. Oczywiście świeży i wypoczęty mistrz koła od razu wyniuchał okazję i zabrał się razem z nimi. To doprowadziło mnie do szału. Dwa kilometry przed metą rzuciłem się w pogoń za nim widząc że i on nie daje rady im podołać. Przewagi miał jakieś 200-300m więc doszedłem go dopiero 500m przed metą. Od razu chciał wpakować mi się na koło ale hola hola! Przetrzymałem go chwilę w niepewności co robię i 100m do kreski wyszedłem by pokazać kto tu ma siłę jechać.
Ostatecznie zakończyłem na 36miejcu open i 8 w kat. M2. To z maratonu na maraton coraz lepszy wynik. Sukcesywnie pniemy się w górę i oby tak dalej. Teraz tydzień Cięższych treningów a następny regenerujemy się i widzimy w Nadarzynie. ! Shiemano! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz